
Jak już zapewne wiecie, jestem w wielkim świecie od 2 tygodni. Moje plany się posypały totalnie, wszystko jest nie tak jak miało być. Przyjeżdżałam tutaj z myślą, że mam załatwioną pracę przez znajomą, która mi pokaże co i jak. Koniec końców okazało się, że jestem bez niczego...
Faktycznie, wszystko jest tutaj inne i dużo rzeczy wygląda całkiem inaczej. Przed pójściem do pracy wiele spraw papierkowych i urzędowych, ale to wszystko trwa i trwa. Szczerze Wam powiem, że łapię totalnego doła, bo wiem, że nie mogę żyć na utrzymaniu mojego narzeczonego.
Faktycznie, wszystko jest tutaj inne i dużo rzeczy wygląda całkiem inaczej. Przed pójściem do pracy wiele spraw papierkowych i urzędowych, ale to wszystko trwa i trwa. Szczerze Wam powiem, że łapię totalnego doła, bo wiem, że nie mogę żyć na utrzymaniu mojego narzeczonego.
Jeśli przeczytacie kiedyś gdzieś, że nie warto pracować z polakami to chyba mogę to potwierdzić. Dzisiaj przeprowadziłam rozmowę z polką, która aktualnie poszukuje osób do pracy. Zaoferowała dwa dni aby móc iść zobaczyć na czym to polega. Po czym podczas rozmowy dowiedziałam się, że tak naprawdę ona nie szuka kogoś kto pójdzie zobaczyć, tylko od razu podpisze z nimi umowę. Stwierdziła, że nie ma czasu na szukanie ludzi, którzy mogą zrezygnować bo jest bardzo dużo chętnych. A po słowach skierowanych do mnie, że nie słyszy determinacji w moim głosie po prostu się zagotowałam.
I już wiem, że na pewno tam nie pójdę bo ogłoszeń pracy z kolejnym dniem przybywa, a gdy myślę, że mam robić dla kogoś takiego i nie mieć praktycznie wolnych dni, nawet wtedy kiedy muszę iść na interview w sprawie NINo to podziękuję...
Kiedy ekscytacja opada i pojawiają się pierwsze takie problemy, to człowiek naprawdę traci chęci i siły do czegokolwiek. Sama bezradność i strach robi swoje. Ale nie skupiajmy się tylko na negatywach!